czwartek, 30 grudnia 2010


Nad rzekami Babilonu,
Tam myśmy siedzieli i płakali,
kiedyśmy wspominali Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Ten post zaczynałam już kilkakrotnie. Nie będąc w stanie napisać chociażby jednego sensownego, w miarę brzmiącego zdania przez chwil kilka nie dodawałam NIC.

Nie widzę większego sensu w pisaniu co działo się ostatnimi dniami w moim życiu. Warto jedynie napomknąć, że było dość barwnie, zawile, niebanalnie, niekonwencjonalnie. Dziwnie.

Chciałam jednak polecić Wam kilka rzeczy, które na krótszy lub dłuższy czas zawróciły mi w głowie lub też zwyczajnie są godne uwagi.
Mianowicie:

-film-
Zero Pawła Borowskiego. Dramat obyczajowy 2009. Pomieszanie z poplątaniem, wymagające skupienia, w dodatku z Robertem Więckiewiczem w roli głównej.

-płyta-
Tutaj dość banalnie. Najnowsza płyta Moniki Brodki, wdzięcznie zatytułowana Granda.
Nie da się ukryć, że wolę męskie wokale oraz mówiąc bez ogródek inną muzykę. Jednak doceniam pracę włożoną w tę płytę oraz grzebanie, szukanie nowego.

-książka-
Przewidywalnie. Rockmann Wojciecha Manna (w tym miejscu wklejam ogromny kawałek swojego serca). Nie będę pisała o innych lekturach, które miałam okazję czytać ostatnio, póki wszyscy nie sięgną po Rockmanna.

-wydarzenia-
Bez bicia przyznaję, że odbywam taniec radości, tupię nogami i macham głową we wszystkie strony. Ze szczęścia! 10.02.2011 w Częstochowskim klubie Rura o godzinie 20.00 zagra wielkie, długo oczekiwanie LAO CHE!

-wokal-
Zaskakuję samą siebie. W tym miejscu pragnę wspomnieć, być może zapoznać Was z niezwykle przyjemnym głosem. Jego posiadaczem jest Jamie Cullum. Młody pianista mieszkający w Londynie, grający jazz piano. To chyba najlepsze określenie tego, co tworzy. Mi przypadła do gustu płyta The Pursuit.

-
blog-
Przyznam szczerze, że czekałam. Nie wiedziałam tylko, kiedy ON mile zaskoczy mnie 'wkraczając w świat blogosfery'.
Blog jest zupełnie nowy. Jego autorem jest szalenie wrażliwy, uczuciowy, inteligentny leń bliski mojemu sercu.
Odsyłam Was więc pod ten adres, wierząc, że nie zapomnicie o mnie;)

Mam nadzieję, że ktokolwiek zajrzy. Czy to do książki, na bloga, koncert.
Chcę by każdy dzień był pełen zapału i chęci do sięgania po nowe, jeszcze nieodkryte, a może zakurzone. Mam również nadzieję, że będziemy poszerzać swoją wiedzę i patrzeć nie pod nogi a na linię horyzontu. Życzę tego Wam drodzy czytelnicy, sobie i każdemu, kto docenia zmiany i do nich dąży.

środa, 8 grudnia 2010

LAUDATIO CUM FLUMINIBUS
NA CZTEROLICIE ''MdMU''
(1994 1998)
przez Jeremiego Przyborę

Czy Mann wpada do Materny
czy Materną dopływ Manna?
Rzecz choć wagi to niezmiernej
Wciąż jest nie rozszyfrowana

Cztery lata ''MdMU''!
Lecz nie wskażę z pewną MMiną
który z eMMów bardziej teMMu
poMMógł by ''MdM'' słynął

Hassłom za to na tę Parę
ukuł co celnością zdziwi:
Oni są jak Bugo-Narew
na tle niedorzecza Ti Vi !
__________

By miłemu wieczorowi służyło. Zawsze na straży dobrego humoru ZCDCP

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Pożeram jego pracę i z każdą stroną żałuję, że robię to tak szybko.
Fotografie. Choćby dzięki nim książka powinna trafić na listę UNESCO, bo niby w czym jest gorsza od puszczy Białowieskiej czy kopalni soli w Wieliczce.

Wojciech Mann Rock-Mann, czyli jak nie zostałem saksofonistą

Na przyjemny wieczór Joe Cocker

czwartek, 2 grudnia 2010

autobusowe kwestie pań 70+

x: Przecież zeszły grudzień był pół roku temu
y: O_o


korytarzowy dialog licealistów

y: Taa, to ja też nie jem w takim razie!
z: Dokładnie. Panie profesorze, nie piszę sprawdzianu, ponieważ nie jem!
y: JĘCZMIEŃ
x: ..

trochę bash'a na grudniowy wieczór

m4tt: 67% dziewczyn nie używa mózgu.
funky_girl: Ja należę do tych 13%.

nici porozumienia

niedziela, 28 listopada 2010

Zachwyca - nie zachwyca

'Zanuć na mnie nowoczesność tenisowych spodni. Nie chcesz?'

Czyli Ferdydurke- jedna z nielicznych szkolnych lektur, która doskonała jest w każdym calu.

Ferdydurke- słowo mimo domysłów czytelników nie jest słowem bezsensownym, będącym prowokacją wobec odbiorców i krytyki. Chodzi natomiast o bohatera powieści Sinclaira Lewisa Babbitt: ' Freddy Durkee'. Durkee również- trochę jak Józio- wpędzony jest u Lewisa w powrotne dzieciństwo.
Jednak nie ma chyba większego sensu zastanawiać się czytając, jakie są związki między amerykańskim pisarzem a Gombrowiczem.

Jednak słowo zaczęło wkrótce żyć własnym życiem i posiadało nowe sensy. Powstał nawet klub 'ferdydurkistek' założony przez córki Iwaszkiewicza. Pod wpływem tej wiadomości Gombrowicz wystosował, nadesłał do kraju i opublikował List do ferdydurkistów.

Osiemnastolatkowie często nie pojmują i zauważają fenomenu tej książki.
Mnie natomiast niezmiernie cieszy fakt, iż książka od początku istnienia wzbudzała zainteresowanie, zachwyt, nie rzadko kontrowersje.

Świetną adaptację sztuki, w reżyserii Bogdana Michalika zobaczyć można w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie.

To tyle o Gombrowiczu.

Z mojej strony kilka minut jazz'u- Ete Mate.

poniedziałek, 22 listopada 2010




jazz piano




Czemu wychodzisz właśnie teraz,
gdy przecież było nam tak dobrze?
Odbita w lustrze się ubierasz
w kuse sukienki moich spojrzeń.

Okiem sterczące sutki drażnię
(mój wzrok jest mistrzem szybkich pieszczot),
kąsam zębami wyobraźni
skórę pachnącą świeżym deszczem.

Myli mnie zimna okien nicość
i nie potrafię znaleźć drogi –
na odrapanych kamienicach
księżyc rozlepia nekrologi.

Odkąd cię nie ma – coraz szczelniej
nocy okrywa mnie firanka:
jak ćma się tłukę o latarnie,
na kość przemarzam na przystankach.

Jeszcze przed chwilą tutaj byłaś,
jeszcze pamiętam smak twych pleców,
jeszcze z ciemności mi przysyłasz
miłosne haiku SMS–ów,

Jeszcze tak łatwo mi się miesza
północ, południe, wschód i zachód,
gdy jeżdżę tam, gdzie teraz mieszkasz –
– pod ziemią, w kraju dla robaków.

piątek, 19 listopada 2010





Masz myśleć, żeś dziecko.

__________

Siedziałam.
Zostałam mistrzynią w tej dziedzinie.
Leżałam.
Równie dobrze mi szło.
Czas dać delikatnie do zrozumienia nieprzyjemnej i drażniącej chorobie, że mam jej dość.

czwartek, 11 listopada 2010




NIEPODLEGŁOŚĆ

zimna
oschła
niemiła
źle nastawiona
wszystko stawia negatywnie
niby jest w porządku
zwyczajnie nie potrafi przeprosić

ALE I TAK JĄ KOCHAM?

'jak muzyczka z niemego kina'

sobota, 30 października 2010

czwartek, 28 października 2010

program alternatywny.

osobliwy rozkład jazdy.

kilka nieśmiałych promieni październikowego słońca.

i przede wszystkim tysiąc pięćsetne notowanie listy programu trzeciego polskiego radia.

Moi drodzy
Zakończcie te bzdury
O tym że wam nie brak nic
Moi drodzy
Przecież właśnie skończyliście
Sto lat i dwa dni

I chcecie uczyć
Tyle z siebie dać
Więc nadszedł dzień
Ten wielki dzień
Że was stać na miłość
Dłuższą niż tydzień

wtorek, 26 października 2010



Benefis Wojciecha Manna.
Jak to dobrze, że strona polskiego radia zamieszcza materiały dla gapowiczów.

RockMann

poniedziałek, 25 października 2010

niedziela, 24 października 2010










W tej chwili, gdzieś w Polsce,
ktoś szuka swych laci.










_____________

Gdzie bym się ukryła, będąc pierścionkiem?

Złośliwość rzeczy martwych wcale mnie nie bawi.

Ludy Dobri. Przeuroczy, folkowo- akustyczny zespół.
Na żywo prezentują się znakomicie.







sobota, 23 października 2010

środa, 20 października 2010

Dość długo nie pisałam. Nie odczuwałam potrzeby podzielenia się z Wami kawałkiem siebie i opowieściami z mojego życia.
Dzisiaj jest inaczej.
Odwiedziłam Wrocław. Konrada.
Nic więcej nie muszę dodawać.

Obejrzałam kilka dobrych filmów.
I właśnie o nich chciałam co nieco tu napisać.

Komedio-dramat Wesele Wojciecha Smarzowskiego, produkcja z 2004
Fenomenalna historia o wyjątkowym dniu, który szczególnie zapadnie w pamięć nie tylko nowożeńcom.

Dramat z domieszką kryminału Dom zły Wojciecha Smarzowskiego, produkcja z 2009
Edward Środoń, małżeństwo Dziabasów + wódka i papierosy. Okrucieństwo, chęć zysku.
MUST SEE

Dramat społeczny Plac Zbawiciela Krzysztofa Krauze i Joanny Kos- Krauze, produkcja z 2006
Developer, kolosalne długi, kłótnie, zdrady. Rozpacz matki i krzywda dzieci.

Obyczajówka Mniejsze zło Janusza Morgensterna, produkcja z 2009
Czyli jak stać się kimś, będąc nikim. Opowieść osadzona w Polsce czasów świetności partii, solidarności i cenzury.

Na deser.
Dramat psychologiczny Dekalog I Krzysztofa Kieślowskiego, produkcja z 1988
Odpowiedz na pierwsze z dziesięciu bożych przykazań. Siła komputerów.

Już wiem jakiemu zajęciu oddam się w nadchodzących dniach.
Kocham polskie kino.
Po prostu.

Adele
. Piękny, mocny, wykształcony wokal.


wtorek, 5 października 2010

Piąty dzień października. To dobry dzień na złożenie urodzinowych życzeń pewnej kobiecie, która właśnie dziś wkroczyła w dorosłe życie.
Aniu, pięknych dni i kilogramów uśmiechu w dorosłym życiu. Ciepła, miłości i młodzieńczego szału.

Szukałam wiele miesięcy. Znalazłam. Genya. Miłości moja.

środa, 29 września 2010




____________

Brat wyjechał na dobre. Przewrócił mi pokój do góry nogami, co bym go popamiętała i przy okazji sprzątała przez godzinę, ale i tak nie jestem w stanie się na niego zdenerwować.

Jutro rocznica. Pół roku. To chyba chwila na zastanowienie, przemyślenie kilku kwestii i zadanie sobie podstawowego pytania: czy jestem szczęśliwa?

Związek wymaga poświęceń. To na pewno. Egoizm, do którego ciężko się przyznać, który jednak jest w każdym z nas trzeba odłożyć na półkę. Dbać i pielęgnować uczucie nie wiedząc czy w ogóle ma to jakikolwiek sens i czy na końcu nie zostaniemy pod kołdrą, w bamboszach, zalani łzami.

Szczęście?
Ostatnio w mniejszej dawce.
Jednak będzie lepiej. Wiem to.

wtorek, 28 września 2010

Jedynym plusem zaistniałej sytuacji jest to, iż jest bałaganiarzem. Zostawił więc gitarę na wierzchu. Ona przyjęła na swoje kruche, lśniące barki moją złość. Mimo niewinności.

Głosy na złości

sobota, 25 września 2010

Dzwoniła dziś do mnie Antarktyda, powiedziała,
że jest zazdrosna o to, jak zimno jest u mnie w pokoju.



Kolonializm w XIX wieku. Czyli nauka o kilkudziesięciu latach walk, strachu, zła i obłudy w kilka godzin.
Może zajrzę dziś do mapy. Zapewne w poniedziałek zostanę odpytana z tego gdzie leży Tuchola czy Wzgórza Dalkowskie.
Niestety. Nie wiem.

Jutro jadę do Wrocławia. Od kilku lat kocham to miasto całym sercem, choć nigdy w nim nie byłam. Powinnam więc być najszczęśliwsza na świecie. Zabieram ze sobą swoją drugą połówkę. Po prostu permanentne siódme niebo.
Niezupełnie.
Odwożę tam kawał swojego życia. Najwspanialszą osobę, z którą miałam zaszczyt obcować od pierwszego dnia mojego życia.
Człowiek, który zawsze bronił mnie jak lew, który krzyczał ze mną 'dupa' na całe gardło podczas wspólnego kąpania jakieś 13 lat temu. Który potrafił jednym słowem wypowiedzianym ledwo słyszalnym tonem zmienić moje podejście do sprawy. Płakał ze mną, śmiał się ze mną. ZAWSZE był ze mną. Nie wiedziałam, że wyjazd brata na studia to takie przeżycie.
Jednak ja wiem, że on już tu nie wróci. Zawiśnie gdzieś między Wrocławskimi mostami na kilka lat. A może na całe życie.
A przecież od osiemnastu lat śpimy 20 centymetrów od siebie.
Konradzie, oddałabym wszystko, by kolejne lata dzieliło nas zaledwie 20 centymetrów.

poniedziałek, 20 września 2010

Ciężko zacząć po 10 dniach przerwy.
Zbyt wiele myśli i emocji przeżytych w tak krótkim czasie.
Katyń, Smoleńsk, stacja Gniezdowo, muzeum KGB, Ponary, Kuropaty (pomijane w podręcznikach mimo, że zamordowano tam 250 tysięcy Polaków i Żydów).
Wieczorami spacery po miasteczkach, towarzyskie rozmowy w pokojach. Inaczej można było by zwariować.
Człowiek przestaje wierzyć w dobro, które rzekomo jest w każdym z nas.
Nie da się o tym pamiętać widząc to, jak wiele zła potrafi dać człowiekowi drugi człowiek. I to całkiem gratis.

Wyjazd był niesamowity. Wiem więcej. Chyba jestem silniejsza.

Rośnie nam Polski Damien.



piątek, 10 września 2010







Jeff Buckley







Zajrzyjcie.
Osiem i pół minuty piękna.
Mikołaju, świetny gust!

______________

Rosja, Białoruś, Litwa.
To tam możecie szukać krzywoustej w najbliższym tygodniu.

Cieszyłam się na samą myśl podjęcia działań w charakterze propagatorki, szerzącej pamięć o wydarzeniach 1940 roku, które miały miejsce w Katyniu.
Inicjatywa lokalna, którą zajęłam się w maju zaowocowała tytułem laureatki konkursu zorganizowanego przez IPN.
Nagroda jest piękna. Nie wiem nawet czy zasłużona.
Jednak ogania i przenika mnie strach. Katyń, Smoleńsk, które odwiedzę nie są szczęśliwymi miejscami dla narodu polskiego.
Ale chyba popadam w paranoję. Od lat chciałam zobaczyć te miejsca. Moje marzenie właśnie się spełnia.

______________

B, ponieważ wiem, że tu zaglądasz pragnę życzyć Ci pięknego dorosłego życia, podejmowania decyzji zgodnych z własnym sumieniem i drogą, którą chcesz podążać.
Chcę też zapewnić Cię, że kocham to 179 cm całym sercem. I życzyć Tobie, byś nigdy o tym nie zapominał.

niedziela, 5 września 2010

Żart powagę spotkał.

Szaro-burość, nieciekawość i natręctwa ostatnich dni chyba odeszły w zapomnienie.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
Spędziłam przyjemny weekend z rodziną. Piękna sprawa.

Z okazji zakończenia nauki w liceum, co nastąpi zaledwie za kilka miesięcy postanowiłam poświęcić kilka godzin na poszukiwania idealnej uczelni.
Dotychczas myślałam, że jest nią Lubelski KUL i wymarzony kierunek dziennikarstwa i nauk społecznych.
Odkryłam w sobie jednak nowe pokłady siły i chęci do pracy. Jestem gotowa podjąć starania o miejsce na katowickiej Akademii Muzycznej na wydziale kompozycji, interpretacji, edukacji i jazzu na kierunku wokalistyki jazzowej.
Dzisiaj poczułam, że jeśli będę bardzo tego chciała i ten rok poświęcę przygotowaniom do egzaminu to uda mi się.
Aż siebie nie poznaję. Odzyskuję wiarę we własne możliwości.

Powracam do żywych.

Tak długo na to czekałam.

Bill Evans Trio na zakończenie wrześniowego weekendu.
Kontrabas tańczy. Ja wraz z nim.

czwartek, 2 września 2010

Przepraszam.
Kilka osób odwiedzających mojego bloga za to, że przez kilka dni nie powstało tu nic nowego.
Niestety dwudziestego trzeciego dnia ubiegłego miesiąca skończył mi się transfer. Tak więc działalność i sprawność internetu pozostawiała wiele do życzenia.

01 września br. krzywousta wraz z tysiącami polskich dzieci i młodzieży rozpoczęła rok szkolny.
Jednak jest to dla niej ' rok ogromnie ważny i przełomowy' (słowa wypowiedziane z ust mojego profesora i dyrektora renomowanego liceum, do którego mam zaszczyt uczęszczać).
Słowa te padły, a zza wystraszonych pleców uczniów 3c delikatnie, choć bardzo ironicznie uśmiechnęła się tegoroczna matura.

Boję się. Jestem dzieckiem. Trudno planować przyszłe życie.

Boję się widoku kwitnących kasztanów.

Dziś nie będzie tak prosto. Nie podam linka jak śniadania do łóżka.
Sami poszukajcie czegoś ciekawego.
Może włączcie radioodbiorniki na 91,7.

sobota, 21 sierpnia 2010

z Warszawą na Ty.

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem beztroskich i młodzieńczych chwil w obcym mieście i doborowym towarzystwie.

Nie lubiłam tego miasta. Jednak gubiąc się w tysiącu ulic i uliczek, rozszyfrowując (dość często błędnie) rozkład jazdy środków transportu komunikacji miejskiej odkryłam, że mój dotychczasowy obraz stolicy był wykreowany przez przewodników wycieczek oprowadzających dorastającą młodzież, pokazujących tylko miejsca 'warte odwiedzenia', teraz zmieniłam zdanie. Przecież miasto to nie tylko atrakcje turystyczne. Drzewa, sklepiki, pasy dla pieszych, ludzie.

Tęskniłam za muzyką. Okrutnie.
Nadrabiam. Posłuchajcie, dopełni piękna kilku kolejnych chwil=)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010


Mrożek. Na ponury nastrój i czarny humor, goszczący u mnie od kilku nieprzyjemnych dni.


Nic nie zachwyca. Wszystko irytuje.
Nawet najbliżsi zawodzą.

Staroć. Każdemu doskonale znana.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Pod przymusem zostałam kurą domową i kobietą pracującą.
W zastępstwie pielgrzymującej mamy mej.
Tydzień.
Jeszcze dwa dni i powrócę do roli córki kury domowej i pracownicy. Co nie ukrywam bardziej mi odpowiada.
Jutro praca, wybieranie prezentu, spotkanie z niezwykle sympatycznym człowiekiem, później zabawa do rana.
Dlatego idę spać.

A. Oglądnęłam Rewers Borysa Lankosza.
Miód- można by rzec.

Dobranoc. Wyśpijcie się.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010







Prezenty:
Konradowi. Aż 2. Na nowej drodze we Wrocławskim PWST.






























Bulkowi. Bo to jego życie. I sobie pocałunek w czółko z tegoż samego powodu.

















Widmo. Bo się kurwa cieszę, że wróciła.













Mikołajowi. Co by zerwał z nałogiem.

czwartek, 5 sierpnia 2010


Dalej męczę Koterskiego. Dzisiaj wybór padł na produkcję, która na ekranach pojawiła się w 2006 roku. Film zatytułowany Wszyscy Jesteśmy Chrystusami kolokwialnie mówiąc rzucił mnie na kolana.
Dla tych, którzy być może skuszą się na obejrzenia tego, bądź też wcześniej wspomnianego przeze mnie filmu Marka Koterskiego niech nie nastawiają się na to, że Wszyscy jesteśmy Chrystusami jest kontynuacją Dnia Świra.
Te filmy łączy postać Adasia Miałczyńskiego, jednak są to filmy odrębne. Traktujące o życiu bohatera dnia codziennego.


– Prawdziwy ten lis?
– Najprawdziwszy
– A how much do you want?
– Skąd, skąd... Z lasu.
___________

Boję się. Czegoś nowego i piękna nadchodzącego dnia.
Damien.

środa, 4 sierpnia 2010




Dzień świra Marka Koterskiego.



– Może powtórzymy angielski?
– Nie, no co ty, tato?
– A, odmień być.
– No, daj spokój.
– No odmień, no.
– Weź się, tato.
– No. Bo nie odmienisz.
– Tak, nie odmienię.
– No to odmień. No: I.
I.
Am.
Am.
I am.
– No wiem, I am.
You are.
You are. No, sam powiem.
– Ale nie mówisz.
– Bo ty...
– Co ja? Co ja?
– ... mnie stresujesz.
– Ja cię stresuję, kurwa?! Uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko to jak krew w piach!
– Ta, krew, od razu.
– I bo czego to jest odmiana?
– No jak czego?
– No, jakiego słowa?
– No słowa, normalnie.
– Posiłkowego.
– No.
– Jakiego?
– Posiłkowego.
– Jakiego posiłkowego? To...
Am?
To be, kurwa, or not to be! O tym też nie słyszałeś?!




Beznadziejnego nastroju ciąg dalszy.
Jednak cieszy mnie jedno.
Mianowicie to, że nikogo to nie interesuje, więc nie sprawiam kłopotu i przykrości, związanego z pocieszaniem lub też troską o mój lepszy humor.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Mój dzisiejszy humor nie należy do tych z najwyższej półki.
Bawią mnie rzeczy dziwne, idiotyczne i takie, które zwykle mnie drażnią.
Pracując kilka godzin w centrum miasta pośród tłumów dochodzę do wniosku,
że ludzie są najdelikatniej mówiąc niepoważni.

Jeśli mówisz do kobiety o seksie,
ona zawsze spuszcza wzrok.
Pewnie sprawdza czy mówisz prawdę.
- Massimo Ceccherini w filmie Cyklon

piątek, 30 lipca 2010

Na wstępie trochę wazeliny.
Widmo- dziękuję za przywrócenie nadziei w to,
że nie jestem jedyną czytelniczką tego bloga.
________________

Bóg zapłać, że wstałam o czasie.
Zadzwoniłam do syna Józefa Cieślaka, w celu spotkania na starym mieście.
Odebrał stary Cieślak. Odpowiedział głosem kata, lub co gorsza wiedźmy jakiej,
że Junior siedzi w kryminale.

Choć na dworze szalała zima stulecia musiałam przebić się do śródmieścia.

Była 19:39. Zdążyłam przed burzą.

- Jesteś nałożnicą?- usłyszałam za sobą
- mpaKOmpaBIEmpaTA- odparłam dla niepoznaki


środa, 28 lipca 2010




Strzeliłem mu w ryj.
- Po jaką cholerę?
- To wypadek!
- Przegiąłeś, facet.
- Spokojnie, pewnie najechałeś na wybój.
- Gówno, nie wybój!
- Ja nie chciałem, pistolet sam wypalił!
- Coś ty narobił? I to w biały dzień!


Uwielbiam
Quentina Tarantino.
______________
Nienawidzę Katowic.
Z góry przepraszam wszystkich, którzy tam mieszkają lub kochają to miejsce.
Ja niestety nie.
W deszczu prezentują się jeszcze gorzej.


sobota, 24 lipca 2010

"Do Rzymu wszystkie drogi wiodą,
a świat się dzieli na mądrych i na tych, co słodzą.
Łokciem się nie przepychaj. Ostatni będą pierwsi.
A narkotyków, to mi nie tykaj, bo szpetnie się po nich pierdzieli."

piątek, 23 lipca 2010

Youtube.com, onet.pl, last.fm, facebook.com, digart.pl

blogger.com

jeszcze nie wiem dlaczego. Kolejny zjadacz czasu, który zamierzam odwiedzać w miarę możliwości.
Zastanawiam się tylko czy ktokolwiek będzie tu zaglądał, czy po tygodniu stwierdzę, że nie miało sensu wybieranie czcionki i tła bloga, który już mnie nudzi, jak sumienne prowadzenie pamiętnika.

Niestety nie jestem w stanie określić o czym będę pisała.
Pomęczę muzyką. To na pewno. Szeroko pojętą kulturą. Może. Sobą i swymi przemyśleniami lichej konstrukcji. Przede wszystkim.

Trochę Gallaghera na dobry początek