niedziela, 5 września 2010

Żart powagę spotkał.

Szaro-burość, nieciekawość i natręctwa ostatnich dni chyba odeszły w zapomnienie.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
Spędziłam przyjemny weekend z rodziną. Piękna sprawa.

Z okazji zakończenia nauki w liceum, co nastąpi zaledwie za kilka miesięcy postanowiłam poświęcić kilka godzin na poszukiwania idealnej uczelni.
Dotychczas myślałam, że jest nią Lubelski KUL i wymarzony kierunek dziennikarstwa i nauk społecznych.
Odkryłam w sobie jednak nowe pokłady siły i chęci do pracy. Jestem gotowa podjąć starania o miejsce na katowickiej Akademii Muzycznej na wydziale kompozycji, interpretacji, edukacji i jazzu na kierunku wokalistyki jazzowej.
Dzisiaj poczułam, że jeśli będę bardzo tego chciała i ten rok poświęcę przygotowaniom do egzaminu to uda mi się.
Aż siebie nie poznaję. Odzyskuję wiarę we własne możliwości.

Powracam do żywych.

Tak długo na to czekałam.

Bill Evans Trio na zakończenie wrześniowego weekendu.
Kontrabas tańczy. Ja wraz z nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz