sobota, 21 sierpnia 2010

z Warszawą na Ty.

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem beztroskich i młodzieńczych chwil w obcym mieście i doborowym towarzystwie.

Nie lubiłam tego miasta. Jednak gubiąc się w tysiącu ulic i uliczek, rozszyfrowując (dość często błędnie) rozkład jazdy środków transportu komunikacji miejskiej odkryłam, że mój dotychczasowy obraz stolicy był wykreowany przez przewodników wycieczek oprowadzających dorastającą młodzież, pokazujących tylko miejsca 'warte odwiedzenia', teraz zmieniłam zdanie. Przecież miasto to nie tylko atrakcje turystyczne. Drzewa, sklepiki, pasy dla pieszych, ludzie.

Tęskniłam za muzyką. Okrutnie.
Nadrabiam. Posłuchajcie, dopełni piękna kilku kolejnych chwil=)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010


Mrożek. Na ponury nastrój i czarny humor, goszczący u mnie od kilku nieprzyjemnych dni.


Nic nie zachwyca. Wszystko irytuje.
Nawet najbliżsi zawodzą.

Staroć. Każdemu doskonale znana.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Pod przymusem zostałam kurą domową i kobietą pracującą.
W zastępstwie pielgrzymującej mamy mej.
Tydzień.
Jeszcze dwa dni i powrócę do roli córki kury domowej i pracownicy. Co nie ukrywam bardziej mi odpowiada.
Jutro praca, wybieranie prezentu, spotkanie z niezwykle sympatycznym człowiekiem, później zabawa do rana.
Dlatego idę spać.

A. Oglądnęłam Rewers Borysa Lankosza.
Miód- można by rzec.

Dobranoc. Wyśpijcie się.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010







Prezenty:
Konradowi. Aż 2. Na nowej drodze we Wrocławskim PWST.






























Bulkowi. Bo to jego życie. I sobie pocałunek w czółko z tegoż samego powodu.

















Widmo. Bo się kurwa cieszę, że wróciła.













Mikołajowi. Co by zerwał z nałogiem.

czwartek, 5 sierpnia 2010


Dalej męczę Koterskiego. Dzisiaj wybór padł na produkcję, która na ekranach pojawiła się w 2006 roku. Film zatytułowany Wszyscy Jesteśmy Chrystusami kolokwialnie mówiąc rzucił mnie na kolana.
Dla tych, którzy być może skuszą się na obejrzenia tego, bądź też wcześniej wspomnianego przeze mnie filmu Marka Koterskiego niech nie nastawiają się na to, że Wszyscy jesteśmy Chrystusami jest kontynuacją Dnia Świra.
Te filmy łączy postać Adasia Miałczyńskiego, jednak są to filmy odrębne. Traktujące o życiu bohatera dnia codziennego.


– Prawdziwy ten lis?
– Najprawdziwszy
– A how much do you want?
– Skąd, skąd... Z lasu.
___________

Boję się. Czegoś nowego i piękna nadchodzącego dnia.
Damien.

środa, 4 sierpnia 2010




Dzień świra Marka Koterskiego.



– Może powtórzymy angielski?
– Nie, no co ty, tato?
– A, odmień być.
– No, daj spokój.
– No odmień, no.
– Weź się, tato.
– No. Bo nie odmienisz.
– Tak, nie odmienię.
– No to odmień. No: I.
I.
Am.
Am.
I am.
– No wiem, I am.
You are.
You are. No, sam powiem.
– Ale nie mówisz.
– Bo ty...
– Co ja? Co ja?
– ... mnie stresujesz.
– Ja cię stresuję, kurwa?! Uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko to jak krew w piach!
– Ta, krew, od razu.
– I bo czego to jest odmiana?
– No jak czego?
– No, jakiego słowa?
– No słowa, normalnie.
– Posiłkowego.
– No.
– Jakiego?
– Posiłkowego.
– Jakiego posiłkowego? To...
Am?
To be, kurwa, or not to be! O tym też nie słyszałeś?!




Beznadziejnego nastroju ciąg dalszy.
Jednak cieszy mnie jedno.
Mianowicie to, że nikogo to nie interesuje, więc nie sprawiam kłopotu i przykrości, związanego z pocieszaniem lub też troską o mój lepszy humor.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Mój dzisiejszy humor nie należy do tych z najwyższej półki.
Bawią mnie rzeczy dziwne, idiotyczne i takie, które zwykle mnie drażnią.
Pracując kilka godzin w centrum miasta pośród tłumów dochodzę do wniosku,
że ludzie są najdelikatniej mówiąc niepoważni.

Jeśli mówisz do kobiety o seksie,
ona zawsze spuszcza wzrok.
Pewnie sprawdza czy mówisz prawdę.
- Massimo Ceccherini w filmie Cyklon