rekonstrukcja wysłużonego paska
Ognie paliły się wolno, a iskry skakały niczym robaczki świętojańskie
w nieprzeniknionym mroku. Czułem się tak, jakbym był rośliną
prężącą się ku słońcu, która nie może rozprostować łodyg
przytrzymywanych przez ziemię. Albo zdawało mi się, że moja głowa
nabrała własnego życia i toczy się coraz szybciej,
w coraz bardziej oszałamiającym tempie, aż wreszcie uderza w tarczę słońca,
które łaskawe grzało ją w ciągu dnia.
Malowany ptak, Jerzy Kosiński
Burn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz